Nie czyń drugiej matce, co tobie nie miłe...

... czyli kilka słów, jak ciężko niektórym wejść w cudze buty 

i jednocześnie jak łatwo jest oceniać.

Photo by José González on Unsplash


Świat w lukrze skąpany.


Jesteś z mamą z kilkuletnim stażem, może nawet z kilku-miesięcznym dopiero.
Nie ważne.
Jesteś mamą.
Kochasz swoje dziecko miłością bezgraniczną i wcale w to nie wątpię- ani ja, ani żadna inna matka, która zechciała dodać komentarz do tego wpisu.
W końcu my same kochamy nasze dzieci i za żadne skarby świata nie zrezygnowałybyśmy z macierzyństwa. Nawet tego macierzyństwa będącego ciężką rolą na ugorze.

Czekaj, wróć! 

Przecież macierzyństwo to babeczki i tęcza!

Tak, dobrze czytasz.
Łzy dziecka to przepyszne cukiereczki- krówki, draże, jak u Bing Bonga z bajki produkcji Disneya "W głowie się nie mieści".
Kupka pachnie wanilią i fiołkami.
Niemowlę śpi, je, je i śpi na zmianę od czasu do czasu racząc nas piękną wonią z pampersa.
Wracasz ze szpitala i masz czas tylko dla siebie, możesz odespać, pomalować paznokcie, zostawić dziecko dziadkom/partnerowi/opiekunce (niewłaściwe skreślić) i wybrać się do fryzjera, na zakupy...
Jest pięknie.
Podziwiasz piękno przyrody podczas spacerów z maluszkiem gaworzącym we wózku.
Pracujesz w domu, masz czas na obowiązki i przyjemności, kiedy Twoje dziecko smacznie śpi w łóżeczku.
Samo zasnęło przy łagodnej muzyce kołysanki.
Uważasz się za mistrzynię organizacji. W końcu wyprałaś, ugotowałaś i wypiłaś ciepłą kawę.
Jest pięknie?
No pewnie!
Macierzyństwo w końcu to rzyganie tęczą.

Narzekasz?
Co ty wiesz o macierzyństwie? Co ty mi tu wypierać się będziesz że jest inaczej!

Jazda bez trzymanki.


Żeby była jasność!
Jestem najszczęśliwszą matką na tym świecie.
Mam wspaniałe córki, które kocham nad życie.  Uwielbiam być mamą. Nawet pomimo wszystkich tych trudności, trosk i całkowitego przeorganizowania swojego życia. Ale znam dwie strony medalu.
Naprawdę.
Wychodzę z założenia, że macierzyństwo jest jak przejażdżka kolejką górską i tylko od Ciebie zależy, czy będziesz krzyczeć z zachwytu, czy może jednak z rozpaczy. A może jedno i drugie?

Moja prawda jest prawdziwsza od twojej. O!


Przyznaję się.
Nadszedł w moim macierzyństwie taki moment, kiedy zapytałam siebie -"Co ja wiem o tym całym macierzyństwie?".
Gdzie jest ten cały lukier? Kto go zlizał?

I znajdą się takie, co powiedzą, to nie lukier, to rzeczywistość. Nie zniechęcaj nikogo swoimi historyjkami.
Znajdą się takie co to nazwą Cię "madkom", bo będziesz narzekać- kręgosłup boli, na spacer nie wyjdziesz, dom zarośnięty brudem, dziecko ciągle krzyczy, a z włosów wystaje Ci poobiadowy brokuł albo makaron.
Czy w takim razie takie "madki" mogą nazwać perfekcyjne, idealne, naj naj mamusie- "mamuśkami"? Czy potrzebne są dwa obozy? Nie lepiej będzie jak będziemy się szanować nawzajem?

Człowiek całe życie się uczy.


Kiedy zostałam po raz pierwszy mamą, cieszyłam się spokojnym macierzyństwem, upajałam się tymi wszystkimi wspaniałymi momentami, zastanawiałam się, jak ktoś może narzekać. Na co?
Sądziłam że zmyślają, straszą, żebym nie mogła cieszyć się spokojem. Wymagające dzieci? To mit!
Nie masz czasu na posprzątanie? Widocznie mistrzynią organizacji to ty nie jesteś- do kogo ty masz pretensje?

Dwie strony medalu.


Z Hanią było spokojnie, stabilnie (tak to bym ujęła), w oparciu o rodzicielstwo bliskości, bez złości, naturalnie- idealnie.
Mogłam popracować na komputerze, wypić kawę, z czasem mogłam wyjść sama z domu, a zakupy, jazda samochodem to była sama przyjemność. Dziecko spokojne i radosne.

Przy Mai zaś był totalny hardcore. High Need Baby to nie mit i przekonałam się na własnej skórze. Mam wymagające dziecko i tylko druga mama "hajnidka" zrozumie o czym mówię.
Ciągłe lulanie- ciągłe! Nie tylko kilka minut- pół dnia! Śpiewanie, skakanie na piłce, albo ciągłe leżenie z dzieckiem przy piersi. Gotowanie, sprzątanie i zabawa z drugim dzieckiem tylko jedną ręką, bo drugą tulisz marudzące dziecko.
Zakupy? Spacer? Podróżowanie autem? Oczywiście, ale tylko w akompaniamencie płaczu i krzyku.
Dziecko zdrowe. Po prostu jest wymagające.
Rodzicielstwo bliskości? Oczywiście! Tylko niestety ze złością, płaczem i krzykiem o wszystko i zarazem o nic.
Czy w tej chwili narzekam? Nie.
Powtarzam i wciąż powtarzać będę, że uważam się za szczęściarę, ponieważ jest mi dane być mamą.
Kocham to! Całą sobą!
Mam zdrowe dzieci, kochającego męża i jestem szczęśliwa. Ale jestem tylko człowiekiem i mam prawo być smutna i zła, że nie jest tak kolorowo jak sobie wyobrażałam, że nie mam czasu na obowiązki- nie mówiąc już o przyjemnościach. Mam prawo płakać, być zmęczona i mam prawo uświadamiać przyszłe matki, że macierzyństwo to nie rzyganie tęczą, to nie babeczki i też nie kolorowa tęcza.

Bo w życiu najlepsza jest bliskość i niepowtarzalne momenty.


Płaczę, złoszczę się, słucham przesłodkie historie i gryzę się w język.
Ja, ty, czy twoja koleżanka, która zapomniała czym jest cisza odkąd urodziła.
Macierzyństwo to najpiękniejsza przygoda życia i opowiadając o niej nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Jak to w życiu bywa- raz pod górkę, a raz z górki. Tak samo jest z macierzyństwem. Po burzy wychodzi słońce i jakkolwiek byłoby źle, to macierzyństwo sprawia, że czarne nie jest czarne.
A gdy czujesz się beznadziejnie, wystarczy by przytulić dziecko, uśmiechnąć się do niego, zaśpiewać piosenkę i poczuć się lepiej, poczuć się spełnioną.
Macierzyństwo jest wyboistą i krętą drogą, którą mimo wszystko pokonujemy z coraz to większym uporem i jednocześnie zachwycamy się otaczającym pięknem i doświadczamy cudu.

Zanim coś powiesz...


Głównie zmierzam do jednego- nie oceniaj drugiej matki, bo nie wiesz co doświadczyła, z czym musiała się uporać, ile musiała poświęcić. Nie kpij z niej, że nie ogarnia. Nie wywyższaj się tylko dlatego, że masz spokojne dziecko.

Uważasz, że wszystko da się zrobić przy dziecku?

Monika:
"Jasne że się da, pewnie i spodnie przez głowę da się założyć. Kwestia że trudniej. Do tego jedni widzą jednorożca z przodu, inni z tyłu. Niby to samo, a jednak niefajnie od strony ogona".

Uważasz, że małe dziecko nie może być wymagające? Przecież to małe dziecko...

Marlena:
"Pamiętam do dziś jak mówili małe dziecko tylko śpi... Nie u mnie.
Najgorsze 3 miesiące, nie u mnie.
Po chrzcie się odmieni, nie u mnie.
A później jak ktoś już coś mówił, to się śmialiśmy, że na osiemnastce jej się polepszy.
Mimo wszystko, to jest najpiękniejsze co nas w życiu spotkało i dzięki temu razem z mężem jesteśmy bardzo blisko, bo w ciężkich chwilach (a było ich sporo) on mnie wspierał".

Myślisz, że wymagające dziecko, to tylko rozpuszczone dziecko?
Powiem Ci zatem jedno- obyś nie musiała poznać tego uczucia, kiedy twoje dziecko bez przerwy płacze, a ty pomimo braku snu uparcie lulasz przy dźwiękach suszarki, albo skaczesz na piłce całą noc. Nosisz i tulisz zamiast gotować obiad, czy rozwieszać pranie, a wieczorne oglądanie seriali poświęcasz na rzecz pięciu minut drzemki razem z dzieckiem, bo czasem te 5 minut, to twoje jedyne minuty w ciągu doby na sen.

Po co się przejmować gadaniem innych?

Aleksandra:
"Możesz kochać swoje dziecko nad życie, bo tak kocha każda matka, ale jak od kilkunastu miesięcy twoje dziecko płacze, krzyczy i nic co zrobisz nie daje efektu, to wysiadasz. I to nawet fizycznie, choć od dawna nie spisz jak normalny człowiek. Po prostu psychicznie jesteś wykończona, że gdy słyszysz "na co ty narzekasz" masz ochotę bić i płakać jednocześnie".

Czy to kiedyś minie?


Rywalizacja między matkami?
Wątpię. Każda zazwyczaj chce udowodnić swoją rację. Pewnie nawet ty tak pomyślałaś czytając mój tekst.
Cytryniakowa mama chce udowodnić że jej prawda jest najprawdziwsza.

Jeśli tak pomyślałaś, to trochę mi smutno, bo tak naprawdę chciałam zwrócić Twoją uwagę na postrzeganie innych matek. Sama przecież jestem po dwóch stronach barykady. Jestem podwójną matką i moje doświadczenia są różne. Wiem jak bardzo radosne i zarazem destrukcyjne potrafi być macierzyństwo.

Czy bycie wymagającym dzieckiem mija?
Mawiają, że się z tego nigdy nie wyrasta, ale z czasem jest coraz lżej.
Maja kończy niebawem dwa lata i mogę śmiało powiedzieć, że jest coraz mniej wymagająca.  Mam więcej czasu dla siebie. Maja jest starsza, więcej już rozumie i nareszcie jesteśmy w stanie razem porobić coś z Hanią.
Czytanie książek to nie wyrywanie ich z rąk i uciekanie albo rwanie na strzępy. Jazda samochodem to już nie krzyk i płacz, a zakupy nie przypominają maratonu. Zasypianie nie jest takie straszne i zamiast krzyku, złości o wszystko i o nic zarazem, słychać śmiech.

Macierzyństwo.


Najtrudniejsza życiowa rola z odwleczoną w czasie oceną za włożony trud i miłość.

A przede wszystkim- powód, by dziękować Bogu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentować może KAŻDY. Dlatego też, będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad :)

Należy pamiętać, że dyskusja może się toczyć bez używania słów obraźliwych i krzywdzących.

Dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i zapraszam ponownie :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Mileniak.pl , Blogger