Bądź jak Pixar !





Kiedyś czytanie kojarzyło się z nudnymi lekturami i przymusem ich poznania na zajęcia.
Widok czytającej na korytarzu dziewczyny w szkole, czy na ławce parku przyczyniał się do etykietowania i określania mianem kujona. Osoba z książką pod ręką zapewne jest nudna jak flaki z olejem, nie posiada znajomych i dlatego książka jest jedynym towarzyszem.
Z czasem jednak takie postrzeganie się zmieniło.
Na ulicy, w parku, w sklepie, w autobusie - wszędzie widzimy osoby z książkami.
Czytanie, to taki mały nałóg, który nie wyrządza krzywdy, a wręcz przeciwnie - ubogaca.
Ubogaca nas o nowe przeżycia, czy słownictwo. Daje możliwość wyciszenia, zapomnienia o codziennych sprawach.

Uwielbiam czytać i kiedyś był to mój prawdziwy nałóg. Telewizor i komputer mógł dla mnie nie istnieć, ważne bym miała coś do czytania. Z czasem jednak czytałam coraz mniej. Na głowie miałam tysiące innych zadań do wykonania, ale i pomimo zmęczenia, miałam chęć sięgnąć po książkę.
Z kilkoma znajomymi podjęłam temat - "Co ostatnio ciekawego przeczytałaś?".
Usłyszałam "Oszalałaś? Nie mam czasu na czytanie".
Trochę przykre zjawisko, chociaż w sumie nie powinna mnie zdziwić odpowiedź.
Każdy gdzieś pędzi, ma coś do zrobienia na cito, albo ma przy sobie bardzo absorbującego malucha, który uniemożliwia swobodne czytanie.
Tak też było w moim przypadku, na szczęście dobra książka potrafi zmotywować do zagospodarowania czasu w taki sposób, by móc oddać się bez reszty lekturze.

Dziś podrzucam Wam wpis Moniki, która wyjaśnia dlaczego wielbi książki.

Monika Kilijańska.
Kobieta wielozadaniowa: matka, żona, kucharka, sprzątaczka, blogerka, copywriterka, transkryptorka i kto wie kto jeszcze!
Uwielbia marcepan i lody czekoladowe. Cały czas ma nadzieję, że kalorie idą w cycki.
Prowadzi blog www.konfabula.pl. na którym nie znajdziesz wystylizowanych zdjęć dzieci czy wnętrz - według niej nie o to chodzi.
Jak mawia - "Taki life bez stylu, wychowanie bez spiny".


Zwykle czas dla siebie to ostatnia rzecz na liście priorytetów matki. Także ja tak mam. Niestety do „czasu dla siebie” należy też moje kochane czytanie książek.
Jednak robię to tak często jak mogę: czekając aż dzieci skończą zajęcia dodatkowe, w kolejce do lekarza czy też jadąc pociągiem. Czasem nawet jedna strona przed snem to lepiej niż nic.
Dlaczego warto przeczytać książkę właśnie teraz, nie odkładać tego na później?
Matematycznie rzecz biorąc książki dodają inteligencji
Kiedy robiłam prawo jazdy, nie miałam żadnego doświadczenia w jeżdżeniu samochodem. Zwykle nawet na trasie nie zwracałam uwagi na znaki drogowe czy prawo do pierwszeństwa przejazdu uczestników ruchu. Mój tata miał bodajże 30-letnie doświadczenie w tej kwestii. Jeśli nauczyłby mnie choćby 5% tego, czego wie, posiadałabym ponad 1,5 roczne doświadczenie jeszcze przed pierwszą jazdą z instruktorem jazdy. Tak samo jest z książkami. Kiedy czytasz książkę, otrzymujesz największą od dekad wiedzę na dany temat. Choćby było to nawet wychowanie dzieci. Z książkami np. autorstwa Adele Faber i Elaine Mazlish, które spotykały się wiele lat z różnymi przypadkami dziecięcego zachowania i reakcji rodziców na nie, byłam o wiele bardziej doświadczona niż bez ich pomocy. Jeśli nawet przyswoiłam zaledwie kilka procent wiedzy w nich zawartej, jestem i tak bogatsza o doświadczenia wielu lat w zaledwie kilka tygodni czytania.
Książki otwierają umysł
Wychowywałam się w katolickim otoczeniu. A potem wyjechałam na studia do Koszalina, gdzie jest o wiele większy odsetek np. protestantów czy prawosławnych. Co ja tam wiedziałam! Dla mnie chrześcijanin i katolik to były synonimy. Jaką ja byłam ignorantką! Może dlatego, że nie czytałam o różnicach tych dwóch wierzeń. Im więcej czytasz, tym większe prawdopodobieństwo zrozumienia inności. Nie ważne czy jest to inne wierzenie, rasa, płeć. To tylko słowa na stronach, możesz je zaakceptować lub nie. Ale wiesz!
Książki budują kreatywność
Gdyby James Dyson posłuchał innych, by został w swojej niszy, nie wynalazłby suszarki do rąk, a pozostałby przy odkurzaczach bezworkowych. Elon Musk zbijałby kokosy na PayPalu, nie myśląc o samochodach na prąd czy lotach w kosmos. Richard Branson pewnie by pozostał prawnikiem jak jego rodzina, ale jego kreatywność i pomysłowość pozwoliła na rozwinięcie całego Virgin Group. Steve Jobs mógł przecież pozostać w niszy komputerów Apple, jednak zakupił raczkujące studio filmów animowanych Pixar, które później zdobyło wiele Oscarów za swoje animacje. Analogia jest wszędzie. To jak łączenie kropek. Kropek smutnych, wesołych, mądrych. Każda z książek może być taką kropką. Im masz ich więcej, tym ciekawsze połączenia powstają między nimi. Łącząc te kropki tworzysz obrazy, obrazy swojej przyszłości. Jeśli czytasz wiele o animacji, jesteś ekspertem w tej dziedzinie. Jeśli połączysz to ze storytellingiem będziesz jak Pixar. Zawsze bądź jak Pixar.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentować może KAŻDY. Dlatego też, będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad :)

Należy pamiętać, że dyskusja może się toczyć bez używania słów obraźliwych i krzywdzących.

Dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i zapraszam ponownie :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Mileniak.pl , Blogger