Małe grzeszki...
Zanim zostaniesz matką, słyszysz zewsząd dobre rady.
Doświadczone matki podpowiadają, czego nie wolno robić. Do tego jeszcze kolorowe magazyny piszą wytłuszczonym drukiem czego powinnaś unikać, jakie mogą być konsekwencje Twoich źle podjętych decyzji w pewnych kwestiach i jak bardzo ważna w tym całym macierzyństwie jesteś TY i Twoje dziecko.
Kiedy byłam w ciąży, to przyznaję się bez bicia- lubiłam przeglądać kolorowe magazyny dla mam. Nie widziałam w tym nic złego. Czytałam opowieści innych matek, odpowiedzi specjalistów na pytania oraz przeglądałam nowości w artykułach dziecięcych. Zanim zdecydowałam jaki wózek, czy łóżeczko zakupię, prócz wertowania kartek magazynów, przeglądałam także internet.
I wiadomo, ile matek, tyle propozycji, plusów czy minusów dla danego produktu. Najważniejsze w tym wszystkim było się nie pogubić.
Kiedy już zostałam mamą i uczyłam się każdego dnia postępowania z moim dzieckiem, czasem w głowie siedziała mi jakaś złota rada, czy artykuł. Nie mówię, że w kolorowych magazynach wypisywane były tylko bzdury, pisane przez osoby, które chyba dziecka w domu nie miały, ale jednak będąc już matką w praktyce, z wieloma rzeczami się nie zgadzałam.
I gdy tak podsumowuję całą tą wiedzę, stwierdzam, że popełniłam kilka grzechów...
1. Usypianie.
Metod na usypianie jest mnóstwo, lecz najlepszą będzie nauczenie dziecka samodzielnego zasypiania. Zostaw więc swą pociechę w łóżeczku i poczekaj aż zaśnie, nie reaguj na każdy płacz, ponieważ wtedy nauczysz, że na każde zawołanie już jesteś.
Dziecko śpi z Nami w łóżku. Tak, przyznaję się do tego i także stwierdzam, że nie jest Nam ciasno. Do Naszego łózka dostawione jest łóżeczko, na którym śpi Hania. Prócz tego, że mam ją przy sobie, jestem spokojniejsza, w dodatku nie rozbudzam dziecka, kiedy dopomina się piersi.
2. Nie karm dziecka w nocy- podawaj butelkę z wodą.
Nie powinno się dziecku dawać w nocy mleka- mm czy z piersi, to jest złe, przez to może w przyszłości pojawić się u dziecka próchnica.
Ykhm, kolejny grzech z mej strony- daję dziecku w nocy pierś. Był czas, kiedy Hania dostawała wodę (kiedy musiałam ograniczyć karmienie). Z reguły to tych karmień nie było dużo- jedno może dwa, ale po powrocie do KP, gdy w nocy jest pobudka- karmię dziecko piersią. Przecież mleko matki nie sprzyja rozwojowi bakterii próchnicotwórczych (mnóstwo informacji można znaleźć na ten temat w internecie, na przykład tu KLIK).
3. Nie noś dziecka na rękach.
Dziecko się przyzwyczai, zrobi się leniwe...
Przyznaję się- nosiłam i noszę. Jak mam nie wziąć dziecka na ręce? Kiedy płacze, kiedy grymasi, kiedy chce się przytulić, albo się kogoś lub czegoś wystraszy... Przecież dzieci bierze się na ręce, żeby się odbiło po jedzonku, żeby pokazać trochę świata-zaciekawić, żeby przytulić, kiedy płacze... Gdy się dziecko wystraszy, bądź po prostu wyciąga rączki do góry, mam to zignorować? Nie potrafię. Dodam, że nawet zdarzyło się kilka razy, że dziecię me zasnęło w objęciach matczynych. I nadmieniam, że nie jest leniwe, wszędzie biega z prędkością błyskawicy, a matka gubi kapcie :)
4. Nie rozczulaj się przy każdym upadku.
Staram się, pilnuję, biegam za dzieckiem swym, a i tak zdarzy się, że upadnie. Na szczęście dziecię ogarnięte i potrafi amortyzować upadek. Czasem mało zawału nie dostanę lecąc na łeb na szyję żeby dziecię swe uchronić, a one po prostu wytrzepuje rączki, kolanka i leci dalej z uśmiechem na twarzy, ale są też takie upadki, które wyglądają na łagodne, a dziecię zalewa się łzami i wtedy i mnie się chce płakać. Czy to źle?
5. Bajki w telewizji- samo zło
Razem z Hanią mamy swoje ulubione- Sara i Kaczorek, czy Teletubisie. Jest też i Duggee, czy Baby Jake. Wraz z mężem znamy już kilka piosenek, imiona postaci... no co? Taka bajka jedna trwa zaledwie 10 minut. Prócz bajek, dziecko me się wyłącza, gdy dojrzy skoczny teledysk i zaczyna tańczyć. Nie jesteśmy maniakami telewizyjnymi, ale mamy kilka odcinków nagranych na dekoderze dla Hani, czasem nawet uda Nam się włączyć w odpowiednim momencie telewizor. Taka bajka ratuje mnie na telefonie czy tablecie, kiedy mam pilną sprawę do załatwienia w urzędzie, czy gdziekolwiek, a nie mam opieki dla Hani. Załatwianie takich spraw z dzieckiem na kolanach jest trudne, a dla dziecka nudne, zwłaszcza gdy jest duża przestrzeń do biegania. Bajki są wyselekcjonowane, nikt w nich nie bije się młotkiem po głowie...
6. Nie baw się ciągle z dzieckiem- nie będzie potrafiło się sobą samym zająć.
No cóż... praktycznie każdą wolną chwilę spędzam z dzieckiem. Czytam książki, opowiadam, co znajduje się na obrazkach, maluję obrazki, śpiewam (rzadko, dziecko zatyka mi usta rączkami-why???), tańczę, skaczę, biegam na czworaka, układam klocki, siedzę w piaskownicy... ojej... no dużo tego jest. Co miałabym robić innego? Dlaczego mam ignorować dziecko, które prosi o zabawę? Przecież wspólnie spędzony czas rodzica z dzieckiem jest tak ważny! Czy przez to moje dziecko nie potrafi się sobą zająć? Potrafi...
Czasem po prostu usiądzie na dywanie i sama przegląda książki, mamrocząc pod noskiem, albo weźmie swój bidon, albo łyżeczkę i podzieli się posiłkiem z zabawkami...
Kiedy przygotowuję obiad, Hania siedzi w krzesełku i układa kolorowe silikonowe foremki do muffinek, albo zajada się owocami, chrupkami kukurydzianymi, maluje kredkami...
To są moje grzeszki. Za nie słyszę najczęściej słowa krytyki.
Tylko pytanie, czy faktycznie nie zgadzanie się z pewnymi wytycznymi, podpowiedziami, radami może być traktowane jak coś złego?
Kocham swoje dziecko najbardziej na świecie i chcę dla Hani jak najlepiej. Zostałam matką po raz pierwszy i do wszystkiego podchodzę intuicyjnie. Nie robię nic wbrew sobie i przede wszystkim mam na uwadze dobro dziecka. Jeśli więc słyszę od kogoś, że robię źle, śpiąc z dzieckiem, czy bawiąc się z Nim bez przerwy, to mówię STOP i pytam "Kto dał Ci prawo mówić mi, co jest dobre dla mnie i mojego dziecka?".
Pamiętaj, że nie ma reguły. Każde dziecko i jego rodzic jest inny i w pewnych kwestiach rodzic ma inne zdanie oraz inny sposób na rozwiązywanie problemów. Nie ma złotego środka dla wszystkich. Uszanuj więc drugiego rodzica i jego sposób na spełnianie się w swojej życiowej roli.
Co innego, jeśli dziecku dzieje się krzywda- wtedy reaguj!
Doświadczone matki podpowiadają, czego nie wolno robić. Do tego jeszcze kolorowe magazyny piszą wytłuszczonym drukiem czego powinnaś unikać, jakie mogą być konsekwencje Twoich źle podjętych decyzji w pewnych kwestiach i jak bardzo ważna w tym całym macierzyństwie jesteś TY i Twoje dziecko.
Kiedy byłam w ciąży, to przyznaję się bez bicia- lubiłam przeglądać kolorowe magazyny dla mam. Nie widziałam w tym nic złego. Czytałam opowieści innych matek, odpowiedzi specjalistów na pytania oraz przeglądałam nowości w artykułach dziecięcych. Zanim zdecydowałam jaki wózek, czy łóżeczko zakupię, prócz wertowania kartek magazynów, przeglądałam także internet.
I wiadomo, ile matek, tyle propozycji, plusów czy minusów dla danego produktu. Najważniejsze w tym wszystkim było się nie pogubić.
Kiedy już zostałam mamą i uczyłam się każdego dnia postępowania z moim dzieckiem, czasem w głowie siedziała mi jakaś złota rada, czy artykuł. Nie mówię, że w kolorowych magazynach wypisywane były tylko bzdury, pisane przez osoby, które chyba dziecka w domu nie miały, ale jednak będąc już matką w praktyce, z wieloma rzeczami się nie zgadzałam.
I gdy tak podsumowuję całą tą wiedzę, stwierdzam, że popełniłam kilka grzechów...
1. Usypianie.
Metod na usypianie jest mnóstwo, lecz najlepszą będzie nauczenie dziecka samodzielnego zasypiania. Zostaw więc swą pociechę w łóżeczku i poczekaj aż zaśnie, nie reaguj na każdy płacz, ponieważ wtedy nauczysz, że na każde zawołanie już jesteś.
Dziecko śpi z Nami w łóżku. Tak, przyznaję się do tego i także stwierdzam, że nie jest Nam ciasno. Do Naszego łózka dostawione jest łóżeczko, na którym śpi Hania. Prócz tego, że mam ją przy sobie, jestem spokojniejsza, w dodatku nie rozbudzam dziecka, kiedy dopomina się piersi.
2. Nie karm dziecka w nocy- podawaj butelkę z wodą.
Nie powinno się dziecku dawać w nocy mleka- mm czy z piersi, to jest złe, przez to może w przyszłości pojawić się u dziecka próchnica.
Ykhm, kolejny grzech z mej strony- daję dziecku w nocy pierś. Był czas, kiedy Hania dostawała wodę (kiedy musiałam ograniczyć karmienie). Z reguły to tych karmień nie było dużo- jedno może dwa, ale po powrocie do KP, gdy w nocy jest pobudka- karmię dziecko piersią. Przecież mleko matki nie sprzyja rozwojowi bakterii próchnicotwórczych (mnóstwo informacji można znaleźć na ten temat w internecie, na przykład tu KLIK).
3. Nie noś dziecka na rękach.
Dziecko się przyzwyczai, zrobi się leniwe...
Przyznaję się- nosiłam i noszę. Jak mam nie wziąć dziecka na ręce? Kiedy płacze, kiedy grymasi, kiedy chce się przytulić, albo się kogoś lub czegoś wystraszy... Przecież dzieci bierze się na ręce, żeby się odbiło po jedzonku, żeby pokazać trochę świata-zaciekawić, żeby przytulić, kiedy płacze... Gdy się dziecko wystraszy, bądź po prostu wyciąga rączki do góry, mam to zignorować? Nie potrafię. Dodam, że nawet zdarzyło się kilka razy, że dziecię me zasnęło w objęciach matczynych. I nadmieniam, że nie jest leniwe, wszędzie biega z prędkością błyskawicy, a matka gubi kapcie :)
4. Nie rozczulaj się przy każdym upadku.
Staram się, pilnuję, biegam za dzieckiem swym, a i tak zdarzy się, że upadnie. Na szczęście dziecię ogarnięte i potrafi amortyzować upadek. Czasem mało zawału nie dostanę lecąc na łeb na szyję żeby dziecię swe uchronić, a one po prostu wytrzepuje rączki, kolanka i leci dalej z uśmiechem na twarzy, ale są też takie upadki, które wyglądają na łagodne, a dziecię zalewa się łzami i wtedy i mnie się chce płakać. Czy to źle?
5. Bajki w telewizji- samo zło
Razem z Hanią mamy swoje ulubione- Sara i Kaczorek, czy Teletubisie. Jest też i Duggee, czy Baby Jake. Wraz z mężem znamy już kilka piosenek, imiona postaci... no co? Taka bajka jedna trwa zaledwie 10 minut. Prócz bajek, dziecko me się wyłącza, gdy dojrzy skoczny teledysk i zaczyna tańczyć. Nie jesteśmy maniakami telewizyjnymi, ale mamy kilka odcinków nagranych na dekoderze dla Hani, czasem nawet uda Nam się włączyć w odpowiednim momencie telewizor. Taka bajka ratuje mnie na telefonie czy tablecie, kiedy mam pilną sprawę do załatwienia w urzędzie, czy gdziekolwiek, a nie mam opieki dla Hani. Załatwianie takich spraw z dzieckiem na kolanach jest trudne, a dla dziecka nudne, zwłaszcza gdy jest duża przestrzeń do biegania. Bajki są wyselekcjonowane, nikt w nich nie bije się młotkiem po głowie...
6. Nie baw się ciągle z dzieckiem- nie będzie potrafiło się sobą samym zająć.
No cóż... praktycznie każdą wolną chwilę spędzam z dzieckiem. Czytam książki, opowiadam, co znajduje się na obrazkach, maluję obrazki, śpiewam (rzadko, dziecko zatyka mi usta rączkami-why???), tańczę, skaczę, biegam na czworaka, układam klocki, siedzę w piaskownicy... ojej... no dużo tego jest. Co miałabym robić innego? Dlaczego mam ignorować dziecko, które prosi o zabawę? Przecież wspólnie spędzony czas rodzica z dzieckiem jest tak ważny! Czy przez to moje dziecko nie potrafi się sobą zająć? Potrafi...
Czasem po prostu usiądzie na dywanie i sama przegląda książki, mamrocząc pod noskiem, albo weźmie swój bidon, albo łyżeczkę i podzieli się posiłkiem z zabawkami...
Kiedy przygotowuję obiad, Hania siedzi w krzesełku i układa kolorowe silikonowe foremki do muffinek, albo zajada się owocami, chrupkami kukurydzianymi, maluje kredkami...
To są moje grzeszki. Za nie słyszę najczęściej słowa krytyki.
Tylko pytanie, czy faktycznie nie zgadzanie się z pewnymi wytycznymi, podpowiedziami, radami może być traktowane jak coś złego?
Kocham swoje dziecko najbardziej na świecie i chcę dla Hani jak najlepiej. Zostałam matką po raz pierwszy i do wszystkiego podchodzę intuicyjnie. Nie robię nic wbrew sobie i przede wszystkim mam na uwadze dobro dziecka. Jeśli więc słyszę od kogoś, że robię źle, śpiąc z dzieckiem, czy bawiąc się z Nim bez przerwy, to mówię STOP i pytam "Kto dał Ci prawo mówić mi, co jest dobre dla mnie i mojego dziecka?".
Pamiętaj, że nie ma reguły. Każde dziecko i jego rodzic jest inny i w pewnych kwestiach rodzic ma inne zdanie oraz inny sposób na rozwiązywanie problemów. Nie ma złotego środka dla wszystkich. Uszanuj więc drugiego rodzica i jego sposób na spełnianie się w swojej życiowej roli.
Co innego, jeśli dziecku dzieje się krzywda- wtedy reaguj!
O tak. Niech każdy wychowuje po swojemu. Od tego jest intuicja a nie Ciotki Klotki Dobre Rady. :)
OdpowiedzUsuńW internecie każdy jest idealny :). Ja pozwalam dziecku oglądać telewizję, często ją noszę i jeszcze parę grzeszków mogłabym wymienić. Nie śpi co prawda z nami, bo mimo całej miłości, nie wyobrażam sobie tego, ale nie krytykuję innych matek z tego powodu :). Wczoraj zaś widziałam dziewczynkę ok. 6 lat, która miała jeszcze smoczek i szczęka mi opadła :). No to serio jest już przesadą, nie uważasz?
OdpowiedzUsuńMatka wie co jest najlepsze dla jej dziecka. Jak masz potrzebę z nim spać to czemu nie? :) Ja tego nie robiłam, bo nie lubię z kimś spać, bo jest to dla mnie katorga. Bajki w rozsądnej ilości też nikomu krzywdy nie zrobią :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że takie "złote rady" trzeba barć i patrzeć na nie z przymrużeniem oka i we wszystkim to my rodzice musimy zachować zdrowy rozsądek. Bo znam przypadek kiedy dziecko cały dzień spędza przed TV oglądając bajki, albo przed komputerem i to nie jest zdrowe i faj
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jak napisałaś! Nic dodać nic ująć
OdpowiedzUsuńTe złote rady doprowadzały mnie do szewskiej pasji. nadal wszyscy wiedza lepiej ode mnie co jest dobre dla mojego dziecka. Eh. :/
OdpowiedzUsuńSzczerze? Popełniam te same "błędy" i w nosie mam co mówią inni.
OdpowiedzUsuń"Złote rady" wpuszczałam prawym uchem i wypuszczałam lewym - a i tak robiłam po swojemu.
OdpowiedzUsuńJa również popełniam błędy, nie da się tego uniknąć. A wszystkie "złote rady" owszem wysłuchuje, kiwam głowa i dalej odwracam się i robię swoje. Najśmieszniejsze jest to, że niektóre z tych radzących osób potrafią bez cienia zawstydzenia narzucać się ze swoim zdaniem a potem jeszcze śmiertelnie obrazić jeśli postąpisz inaczej..
OdpowiedzUsuńJa się przestałam przejmować, moje błędy i to ja będę sobie z nimi radzić :)
Pierwsze słyszę, aby w nocy nie karmić dziecka mlekiem ;)
OdpowiedzUsuńOj jak dobrze Ciebie rozumiem! Niedawno z mężem się śmieliśmy jak wspominaliśmy naszych dwóch urwisów, jak byli malutcy! Lada moment mam urodzić trzecie dziecię i już w naszych wizjach widzimy nas dwoje i nasze bobo w naszym łóżku! Albo karmienie nocne - jak wykarmić dziecko w nocy, skoro karmi sie piersią, a dzieciątko nie chce wziąć do ust zarówno smoczka jak i smoka z butelki?! Tak miał mój pierworodny, uspokajał sie tylko przy cycusiu mamy albo jak mama czy tato nosili na rękach. I jakoś przetrwaliśmy wszystkie te etapy, dziś pierworodny ma już skończone 8 lat i jakoś nie widzę, żeby z nim jakieś problemy był z powodu noszenia go na rękach, czy spania z nim w jednym łóżku. Ja te wszystkie ciekawostki w gazetach, tv czy radiu po prostu wpuszczam jednym uchem, a wypuszczam drugim i robię po swojemu :) Nawet jak teściowa mi doradza - próbuje doradzać, to ja i tak robię po swojemu. Rad wysłuchać moge, ale decyzję podejmuję ja i mężu - a my wolimy wychowywać nasze dzieci po swojemu i już.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze przed narodzinami naszego Smoka jasno zaznaczyłam granice rodzinie, których za nic nie mogą przekraczać. Oczywiście mogli dzielić się ze mną swoim zdaniem w danej kwestii, ale tuż przed rozwiązaniem mówiłam, powtarzałam, wałkowałam - żadnego wtrącania się w wychowanie malucha, żadnej pomocy na siłę, nic. Chcemy jako rodzice, czuć się w pełni rodzicami. Oczywiście nie udało się w 100% uniknąć "złotych rad" - nie noś, bo przyzwyczaisz, czy też np. Twoje mleko jest złe, niedobre, za chude, za tłuste, niesmaczne.. nie myj go tak, myj tak. :)
OdpowiedzUsuńJa takich rad to mam powyej dziurek, serio! Psychologowie np. twierdzą, że jeśli dziecko samo się bawi a nie szuka współprcay to się izoluje i bądź tu człowieku mądry. Mi się po prostu wydaje, że umiar i jeszcze raz umiar może nas uratować. Co do bajek to wolę dziecko włączyć bajkę sama, tą którą wiem, że lubi chronić na siłę i później włączać jakieś przypadkowe cuda.
OdpowiedzUsuńPhi... To ja też jestem be... Wszędzie "błądzę"... Ehhh... Dobre rady zabijają instynkt...
OdpowiedzUsuńPamiętam jak urodziła się moja córka to te wszystkie rzeczy które wymieniłaś były u mnie na czarnej liście. Życie to zweryfikowało. Karmiłam w nocy mlekiem do 2 roku życia bo się domagała i do dziś nie ma próchnicy bo nie je słodyczy. Bajki ogląda bo mając drugie dziecko bajki to zbawienie. Takie grzeszki to nie grzeszki.
OdpowiedzUsuń