Karmienie piersią- trudna sztuka odstawiania
Chyba wszyscy moi czytelnicy wiedzą, że jestem wielką zwolenniczką KP.
Jest to coś pięknego, niepowtarzalnego, czego uczucia człowiek nie jest w stanie ująć w słowach.
Mimo, trudnych początków- nie ma co ukrywać KP jest trudną sztuką do opanowania, pisałam o tym tutaj - to udało mi się. Mimo bólu, cierpienia, morza łez i ogromu cierpliwości udało się, z czego byłam dumna. Podołałam. Dla mojego dziecka.
Tylko matka zrozumie drugą matkę karmiącą piersią, jak ciężko jest z tego zrezygnować.
Karmiłam piersią nie dla wygody, ale po to, by dać dziecku to co najcenniejsze. Takie mleko matki to idealny dar dla dziecka.
Rozumiem teraz, jak matki źle się czują, które mają problem z laktacją, które pomimo walki o pokarm, przegrały. Czasem tak jest. Ja cieszę się, że mi się udało przeżyć "przygodę" z KP.
Dlaczego przerwałam?
Ze względów zdrowotnych. W sumie... nie zakończyłam tego, ponieważ zostało Nam jedno karmienie wieczorne.
Zaraz po kąpieli, Naszym rytuałem jest leżakowanie w łóżku, wygłupy i KP.
Piersią karmiłam na żądanie 15 miesięcy. Po tym czasie już nie karmię, tak jak wspominałam jest tylko jedno wieczorne.
Czy było ciężko?
I to bardzo. Nie Hani, ale mi. Było mi cholernie ciężko.
Możecie pomyśleć, że wariatka jakaś ze mnie, ale płakałam. Płakałam jak głupia, gdy moje dziecko przychodziło i wołało mamusiuu, albo cmokała, szukając pod bluzką, czy wołając (coś jak) cyc, albo daj. Tak było pierwszego i drugiego dnia.
Dlaczego źle się z tym czułam? Dotarło do mnie, że moje dziecko jest już większe, że nie potrzebuje tak naprawdę tej piersi. Poczułam się niepotrzebna, małowartościowa.
Ciężko było mi się pożegnać z tymi kilkoma karmieniami w ciągu dnia. To już był nawyk. Brakowało mi czegoś, chodziłam cały dzień skołowana. Czułam się, jakbym gdzieś coś zgubiła, ale nie wiedziałam co i gdzie...
Zapewne lepiej bym to zniosła, gdyby Hania sama się odstawiła od piersi. A to niestety nie było tak.
Jak rozpoczęłam odwyk?
Z dnia na dzień.
Wstałam wcześniej rano, owinęłam się bandażem i gdy Hania wstała, pokazałam jej, że nie mam cycusia. Hania tylko popatrzyła, powiedziała, że "ym ma" i tyle. Zero płaczu, krzyku... w ciągu dnia dopominała się tylko 3 razy. I to przed poobiednią drzemką.
Drugiego dnia nie upomniała się w ogóle.
A potem każdego kolejnego dnia było tak samo.
Kiedy przychodziła pora kąpieli, to ubierając ją w piżamkę, już sięgała za bluzkę cmokając. Wiedziała, że to jest ta chwila, chwila w której dostanie pierś. I mimo, że zawsze jest po kolacji, to na cycusia ma miejsce w brzuszku.
A co z usypianiem?
Poobiednią drzemkę Hania rozpoczynała zawsze przy cycusiu, albo na spacerze. Tak było.
Ale z H stwierdziliśmy, ze trzeba nad tym popracować.
Kiedy przychodziła pora drzemki, mąż kładł się z Hanią i Ona troszkę popłakała, ale zasypiała prędko. Mnie w tym czasie w pokoju nie było.
Z dnia na dzień stało się to normą. Kładła się do łóżeczka, H obok niej (jej łóżeczko jest dostawione do Naszego) i Ona zasypiała trzymając H za palec.
Gdy ja ją usypiałam było tak samo, chociaż troszkę dłużej to trwało. Sprawdzała mnie, na ile jej pozwolę- na przykład na wygłupy, albo czy dam jej cycusia.
Później przyszedł czas, że sama wchodziła na łóżko i kładła się u siebie w łóżeczku. Walczyła troszkę ze swoją kołdrą i Kubusiem Puchatkiem- maskotką do spania- i zasypiała.
I tak już zostało :) Cieszymy się, że z kwestią poobiednich drzemek uporaliśmy się bezproblemowo.
A jak wyglądają wieczorne zasypianie- tak samo, jak i poobiednie :)
Co z moimi piersiami?
Pierwszego dnia, po odstawieniu, piersi bolały strasznie. Odciągałam po troszku laktatorem i było dobrze, ale gdy tylko przychodził wieczór, to piersi mi dosłownie pękały! Płakałam z bólu.
Drugiego dnia było lepiej. Piersi były pełne, ale nie bolały tak, jak pierwszego dnia. Noce były oczywiście "mokre", musiałam przeprosić się z pieluchami tetrowymi, ponieważ w nocy Hania już się nie budziła na karmienie.
A trzeciego i każdego kolejnego dnia nie było żadnego problemu.
Piersi nie bolą, w ciągu dnia są dosłownie puste! A gdy przychodzi wieczór, nagle stają się pełne- jakby produkcja mleka była zaprogramowana.
Co mi pomogło w trudnych chwilach?
-Wsparcie męża- przypominał, że to nie jest Nasze "widzimisię", że muszę ograniczyć i niebawem całkiem zrezygnować z karmienia. Pilnował przez te pierwsze dni, żebym się nie zapomniała i dała cycusia Hani - w ten sposób zrobiłabym krzywdę Hani. Ona sama nie wiedziałaby w końcu czy może w ciągu dnia prosić o cycusia, czy nie, czy go dostanie, czy jej odmówię. Trzeba być konsekwentnym- jeśli karmimy, to karmimy, jak nie, to nie, jeśli tylko o jednej porze, to się tego trzymamy.
-Kapusta, która przynosiła ulgę.
-Laktator.
-Wiem, że pomaga również szałwia. Nawet kupiłam ją, ale nie piłam. Ale to dlatego, że problemu nie miałam z nadmiarem pokarmu, to jej nie piłam.
-Książka- odciąga myśli.
-Czekolada- chociaż na chwilę pocieszała,
-Zakupy :) O tak, mój H wiedział co zrobić :) Zabrał mnie na zakupy, dzięki czemu byłam przejęta przymierzaniem, podczas gdy on z Hanią wędrował po CH :)
Wiem, że te wieczorne karmienie niebawem też się skończy. Jest czasem wieczór, że Hania nawet nie sięga po cycusia. Ale póki mogę, to delektuję się tą chwilą.
Czy zmieniło się zachowanie Hani?
Troszkę.
Zawsze gdy było jej źle, ot tak po prostu, przychodziła po cycusia, żeby sobie poleżeć w objęciach mamy.
A teraz?
Teraz po prostu przychodzi, klepie mnie w nogę, że chce na kolana, a gdy ją biorę, to wtula się mocno we mnie. Nie ma nic cudowniejszego, jak taka malutka przylepka.
Wcześniej zawsze sięgała od razu po cycusia, zawsze! Przy nim się uspokajała- był lekiem na całe zło.
Teraz są to ramiona mamy. Chociaż powiem Wam, że i do taty pędzi żeby się potulić, a gdy chcę ją wziąć, to stanowczo krzyczy nie kiwając przy tym głową :)
Gdy chce posiedzieć na kolanach, to po prostu przychodzi i upomina się. Nie ma wołania cycusia, szukania go pod bluzką.
Po prostu się przytula. I każdy zauważył, że robi to częściej :)
Czy są jakieś plusy odstawienia?
Mogę wypić z rana kawę. Stałam się ostatnio kawoszem! Dwie rozpuszczalne kawy muszą być i koniec! :)
Mogę wyrwać się z domu, nawet na kilka godzin- tak jak ostatnio z przyjaciółkami. Hania nie tęskni w tym czasie za cycusiem.
A jak z posiłkami?
No właśnie i tu pojawia się problem...
Kiedy Hania miała cycusia na każde żądanie, to jadła mało i częściej, dojadając cycusiem.
A teraz...niby nadal jada o stałych porach, czasem zje czegoś mniej, innym razem zje więcej. Czasem pogardzi mięskiem, a innym razem zje tylko mięsko. Kaszek nie cierpi! Kupiłam różne i jedyna, która jej smakuje, to smaczna kolacja Bobovity- wielozbożowa, wieloowocowa.
I mannę lubi jeszcze.
Kaszę jaglaną lubi na słodko, chociaż czasem to i tym pogardzi.
Ale mam sprawdzony sposób na brak apetytu Hani- najlepszym rozwiązaniem jest...rosołek, pomidorowa, ogórkowa i barszczyk :)
Pozdrawiam, Milena :)
Uważam, że podjęłaś słuszną decyzję. Ja w ogóle nikogo rozjuszać nie chcę, ale trochę się naczytałam i karmienie powyżej roku (pod kątem zdrowotnym dla dziecka) nie ma już żadnego znaczenia i lepiej odstawić dziecko, bo KP wyniszcza jednak organizm mamy. Wyobrażam sobie, że było to trudne dla Ciebie jako mamy, ale o córeńkę się nie martw- zapewniłaś jej wspaniały start, który trwał odpowiedni okres czasu. A bliskości między Wami nic nigdy nie zmieni, a na pewno nie całkiem przyjemny dla oka kawałek ciała ;)
OdpowiedzUsuńNie nie nie i jeszcze raz nie zgadzam się, że kp powyżej roku pod kątem zdrowotnym to nic nie wnosi do odżywiania dziecka, przepraszam,ale strasznie mnie wkurzają takie osądy bezpodstawne wyssane nie wiem skąd, niby co nagle mleko powyżej rocznego dziecka zmienia swój skład i nie jest wartościowe, nie nie i jeszcze raz nie tupie nogami na to,bo jest to jakaś historia, którą już nawet zaczynają przedstawiać lekarze o zgrozo. A mleko matki i jego produkcja jest na tyle inteligentna, że mleko zmienia swoje wartości odżywcze w nocy np. jest bardziej tłuste i kaloryczne, a z wiekiem zmienia swoją wartość dostarczając odpowiednich składników odżywczych dla rocznego maluszka. Ja jestem bardzo wielką zwolenniczką kp miałam założenie kp do 2-go roku życia Lulcię, jednak ona sama zdecydowała inaczej odstawiła się samoistnie mając 1,5 roku i nie zauważyłam, bym przez te 1,5 roku nagle straciła zęby czy włosy jak to niektórzy śmią twierdzić. I kolejne dziecko mam zamiar kp podobnie do 2-go roku życia. A przeszłam też ogromną walkę o kp kiedy to jako 2 mc Lulcia wylądowała w szpitalu, mc walki się opłacił u doradcy laktacyjnego mimo, że był to koszmar.
OdpowiedzUsuńMilenka wiem i wyobrażam sobie jak Ci ciężko :*
Szczypta, ale tak jest. Gdy dziecku wprowadzane sa produkty stale, mleko matki jest tak naprawde zbedne.
UsuńPopieram zdanie powyzej.
Pewnie, ze kp jest najlepsze dla dziecka, ale tylko do pewnego czasu.
Nie zgadzam się ponownie. Skąd macie taką wiedzę ?
UsuńJa też się nie zgadzam - nasza pediatra ma na ten temat inne zdanie!! Karmiłam długo tzn. odciągałam i tak jak już Ci kiedyś pisałam stało się to dla mnie jak narkotyk - ciężko mi było przestać. Nie przestałam z dnia na dzień, ale stopniowo odciągałam coraz rzadziej aż w końcu produkcja ustała.
UsuńSkąd Wy bierzecie taką wiedzę??
UsuńMnie też bulwersują wpisy tego typu, a najczęściej matek, które karmiły krótki okres czasu. Ręce opadają!
UsuńA w czym gorsze sa matki,ktore karmily krotszy okres czasu?
UsuńTwoja wypowiedz bulwersuje Mamuszka.
Dziecinada bylo by wchodzic w dyskusje,wiec ja moja wypowiedz koncze.
Wiedze opieram na wypowiedzi pielegniarek srodowiskowych oraz broszur,ktore otrzymalam po porodzie.
Minione Szczęście jesteś w błędzie i niestety nie dasz sobie nic powiedzieć. Przykro mi i nie dyskutuję dalej, bo widzę, że sensu nie ma.
UsuńNie sadze, ze jestem w bledzie. Nie mam nic do karmienia piersia. To cudowna sprawa z ktora wiaze sie bardzo duzo korzysci. Uwazam jednak, ze po pewnym czasie mleko matki nie jest dziecku tak potrzebne jak , gdy bylo noworodkiem I tyle chcialam napisac w tym temacie.
UsuńMilenko, dasz rade. Bliskosc mozna dziecku zapewnic nawet bez cyca ;)
Skoro jest niepotrzebne takie mleko to czemu modyfikowanym każą karmić do 3 roku życia??
Usuńtrzymam za was kciuki, też mam zamiar karmić piersią :) mam nadzieje że nie będę miała tym problemów :)
OdpowiedzUsuńSłuszna decyzja :-)
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
We wszystkich cudownych książkach można przeczytać, że dziecko nie czerpie wartości odżywczych z mleka matki po 12 miesiącu, a jest to niestety stek bzdur. Karmienie piersią jest najlepszą rzeczą jaką może dać matka swojemu dziecku. Wiadomo są sytuacje, w których nie jest to możliwe lub wskazane. Ja swoją córę karmiłam do 2 roku życia. Był to czas piękny, intymny i tylko mój i córki. Po roku częstotliwość karmienia się zmniejszyła. Cycuś był tylko dwa razy dziennie, a do tego inne posiłki. Moja córcia nie dosyć, że choruje niesamowicie rzadko, co również w pewnej mierze jest zasługą KP, to przez mleczko poczuła smaki różnych potraw i w obecnej chwili nie mam problemu z jakimkolwiek jedzeniem. Problemy?? Nie było chyba żadnych. No może bolące piersi. A odstawianie było z dnia na dzień. Chyba obie dorosłyśmy do tej decyzji.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że miałam podobne odczucia i bardzo tęskniłam za karmieniem piersią. Na szczęście mam teraz powtórkę z rozrywki i uwielbiam to :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Tobie tak długiego karmienia. z Ątusią walczyłam pół roku o pokarm. nie wiem co to nawał pokarmowy. z bólem przegrałam walkę. wszystkie moje koleżanki, które rodziły w tym samym czasie karmiły piersią, tylko ja tego pokarmu nie miałam. ja która nie wyobrażała sobie, że można karmić dziecko inaczej niż z piersi!!
OdpowiedzUsuńteraz jestem szczęśliwa, że mija miesiąc a ja karmie piersią Ątka!! wprawdzie nie ma jeszcze stałej pory posiłków w dzień i przed spaniem w piersiach jest mniej pokarmu niż wskazuje na to zapotrzebowanie naszego młodszego dziecka, ale zaraz mija miesiąc a ja dalej karmie!!!moim mleczkiem!! boje się że pokarm mi zaniknie, to mój koszmar. tak bardzo chciałabym karmić jak najdłużej...
Milenka, jesteś super dzielna. A Hani to tylko brawo bić, bo sobie poradziła pięknie. Żal mi bardzo, że musiałaś przerwać, ale trudno. Siła wyższa, nie zawsze mamy to, czego chcemy...
OdpowiedzUsuńKurcze wcielo mój komentarz?
OdpowiedzUsuńJa miałam za mało pokarmu. Niestety.. Ostatni miesiąc (udało mi się karmić 5 m-cy) mogłam karmić tylko nocą, bo tylko przez cały dzień udało mi się w piersiach nazbierać na tyle pokarmu, by córa się najadła. laktatory, herbatki - nic nie pomogło. Moja bunia ma teraz 7 m-cy. Nie tuli się do mnie. Częściej choruje i dłużej, choć nie intensywnie. Teraz zauważyłam, że co dziwne, pokarm mi wraca, Jakim cudem? Nie mam pojęcia, wiem, że bolą mnie piersi i wyczuwam w nich guzki zastoju Przy naciśnięciu pokarm wycieka, czego nie było nawet pod koniec karmienia. Myślałam ze znów zacznę przystawiać. Na próżno. Kami nawet nie chce na cycuchy patrzeć:( A szkoda, bo karmiłabym do ukończenia roku. Co do dyskusji na temat "właściwości" mleka po ukończeniu roku przez dziecko. Nie wiem jakie są. Wiem tylko tyle, przeciwciała na pewno są przekazywane. Dziecko lepiej znosi infekcje moim zdaniem. Jednakże nie jest to rzecz niezbędna dla dziecka. Dziecko musi wypracować również swoją własną odporność. Jeśli chcesz karm, ale bez tego też się dziecko obejdzie a więź jaka powstaje do roku czasu karmienia, na pewno nie zniknie. Bo ona nie jest budowana wyłącznie przez kp.
OdpowiedzUsuńJa uważam, że zawsze w mleku matki jest coś z czego dziecko może czerpać korzyści. Zdania są podzielone, w jednych książkach znajdziemy informacje, że po 1r.ż. dziecka pokarm matki to woda, a są też autorzy artykułów, którzy mają dowody, że tak nie jest.
OdpowiedzUsuń"Karmienie piersią zaspokaja zarówno w 2 jak i trzecim r.ż. dziecka nadal takie potrzeby jak: potrzeby żywieniowe, bo zawiera witaminy, białka i tłuszcze które organizm dziecka przyswaja niemal w całości, potrzeby zdrowotne bo w odpowiedzi na zewnętrzne czynniki gruczoł piersiowy produkuje przeciwciała oraz emocjonalne i psychiczne dziecka i matki (tak matki też bo jest to proces dwukierunkowy)"- Hafija.pl Zajrzyjcie tam koniecznie. Informacje zawarte na Hafija.pl nie są urwane z choinki. Są konkretne i oparte na konkretnych artykułach i badaniach.
Wydaje mi się, że niektóre książki pisane są przez osoby, które chociażby uważają, że pokarm, który spożywa matka nie przechodzi do mleka, co też jest stekiem bzdur.
UsuńJa też płakałam jak musialam odstawić Michasia od cyca.
OdpowiedzUsuńKArmiliśmy się prawie dwa lata.
Super :) Trzymałam za Was kciuki :*
OdpowiedzUsuńMy się jeszcze cyckujemy z mloda. W niedziele skończyła roczek i nie widać chęci do samo odstawienia sie. A przez 7 mc bylo tylko kp bez innych pokarmow wprowadzanych. Teraz juz wrocilam do pracy. A cycus i tak najważniejszy.a 15 mc to i tak dużo. :)
OdpowiedzUsuńA wg zaleceń WHO kp do 2 lat min
Hania nadal najchętniej poleżałaby przy cycusiu. Cieszymy się tym wieczornym cyckowaniem póki nadal możemy :)
OdpowiedzUsuńMalymi kroczkami i u mnie zbliza sie koniec karmienia piersia. Strasznie sie boje... i smutno mi. Filip za chwile bedziemial 10 miesiecy. Teraz karmimy sie cycem tylko dwa razy. Sama nie wiem czy chce z tym konczyc. Przez miesiac czasu po urodzeniu Filipa walczylam o podtrzymanie laktacji. Moj syn lezal w inkubatorze a ja nie moglam go dostawiac do piersi. Odciagalam dla niego mleko.
OdpowiedzUsuńDzielne jesteście dziewczynki :) a i u nas zupy a zwłaszcza rosołek Natalka wsuwa aż się uszy trzęsą :)
OdpowiedzUsuń